Areszt tymczasowy dla podejrzanego o zabójstwo obywatela Czech
Posiedzenie aresztowe w sprawie Jana D. podejrzanego o zabójstwo obywatela Czech odbyło się we wtorek rano Sądzie Rejonowym w Sławnie.
„Sąd przychylił się do wniosku prokuratury i zdecydował o tymczasowym aresztowaniu podejrzanego na trzy miesiące” – poinformowała PAP rzeczniczka prasowa Prokuratury Okręgowej w Koszalinie prok. Ewa Dziadczyk.
Jan D. w poniedziałek został przesłuchany i postawiono mu zarzut zabójstwa. Nie przyznał się do popełnienia tego czynu, ale złożył wyjaśnienia. Czynności prokuratorskie odbywały się z udziałem tłumacza języka migowego, bo podejrzany jest osobą głuchoniemą.
76-letni Jan D. podczas pobytu w ośrodku domków letniskowych w nadmorskim Wiciu (pow. sławieński) miał nad ranem 22 lipca kilkukrotnie ugodzić nożem swojego znajomego, obywatela Czech, również osobę głuchoniemą. Pokrzywdzony doznał ciężkich obrażeń, kilka dni później zmarł w szpitalu.
„Podejrzany potwierdził, że doszło do dźgnięcia nożem, ale powiedział, że jakby we śnie, jakby mu się to śniło” – relacjonowała w poniedziałek prok. Dziadczyk.
Dodała, że prokuratura wnioskuje o tymczasowe aresztowanie Jana D., bo istnieje obawa, że będzie mataczył i ukrywał się. „Podejrzany już to zrobił, po zdarzeniu ukrywał się kilka dni” – przypomniała prok. Dziadczyk.
Jan D. był od 22 do 26 lipca poszukiwany przez policję. Początkowo pod zarzutem usiłowania zabójstwa, ale po śmierć poszkodowanego kwalifikacja czynu została zmieniona. W piątek śląscy policjanci zatrzymali go w miejscu zamieszkania w Świętochłowicach. Został przetransportowany do jednostki policji w Sławnie, gdzie wykonano z nim czynności procesowe.
Z dotychczasowych ustaleń śledztwa wynika, że sprawca i ofiara dobrze się znali. Z rodziną Jana D. przyjechali do ośrodka domków letniskowych w Wiciu. Wszyscy to osoby głuchonieme. W nocy z niedzieli na poniedziałek w jednym z domków spożywali alkohol. Po północy członkowie rodziny podejrzanego opuścili spotkanie i poszli spać do pomieszczenia na piętrze. W pokoju na parterze zostali tylko Jan D. i jego kolega Czech. To wtedy Jan D. zaatakował znajomego nożem. Pokrzywdzony został przetransportowany do szpitala, gdzie po kilku dniach zmarł.
Za zabójstwo Janowi D. grozi dożywocie. (PAP)
ing/ tma/ joz/